piątek, 13 lutego 2015

One Shot - Jellal x Erza - ''Nie opuszczę cię''

Na początku przepraszam! :c Długo zwlekałam z napisaniem tego o-s'a, bo nie miałam na niego pomysłu... :/ Później pomyślałam, że może Malinq Ashida-chan nie będzie zła, jeśli zmienię trochę tematykę... Tak więc! O-S jest bardziej... taki... hmm.. trochę akcji i romansu? Coś w ten deseń.. Dedykacja oczywiście dla Malinq Ashidy! :D


‘’Ściemnia się’’ – pomyślał. Właśnie wracał do domu po długim dniu w pracy. Jedyne, o czym teraz myślał to gorący prysznic i mięciutkie łóżeczko.
Skręcił w kolejną alejkę i usłyszał urywany krzyk. Natychmiast się zerwał i pobiegł za jego śladem. Zobaczył scenę, która na długo zapadnie w jego pamięci. Jakiś dziwny typek obmacywał dziewczynę. Znał ją? Znał. Była dla niego ważna? Owszem. Jego była dziewczyna. Erza Scarlet. Dlaczego się rozstali? Cóż… To dosyć skomplikowane. Ale o tym później. On ją zaraz zgwałci!
Fernandes natychmiast rzucił się na ratunek swojej eks. Odciągnął zboczeńca i zdzielił go pięścią w szczękę, pozbawiając przytomności. Odwrócił się w stronę zdruzgotanej, trzęsącej się dziewczyny. Nie chciał jej takiej oglądać. Kochał jej uśmiech. Teraz jednak proszenie o niego będzie absurdalne.
- E-Erza? Wszystko w porządku? – Zapytał, podchodząc do niej. Szkarłatnowłosa podniosła głowę i spojrzała w jego pełne zmartwienia brązowe oczy. Zamrugała kilka razy zdziwiona.
- Jellal? Co ty tu… - Uniknęła odpowiedzi na jego pytanie.
- Eh… Długa historia… Tak, czy inaczej… Odprowadzić cię? – zaproponował, przyglądając jej się uważnie. Dziewczyna przytaknęła i westchnęła cicho, próbując się uspokoić.
Szli… Szli… Cały czas. Wokół nich panowała cisza. Nie była ona krępująca… wręcz przeciwnie. Oboje nie widzieli się kilka miesięcy… Muszą się nacieszyć swoim towarzystwem. I już wyjaśniam… Dlaczego się rozstali? Wszystko poszło o to, że oboje dostali się na dwa różne uniwersytety. Erza chce zostać tancerką, a Jellal marzy o prowadzeniu wyścigówek. Są jak ogień i woda. Wzajemnie podjęli decyzję o rozstaniu, gdyż nie będą się widywać zbyt często. Zwłaszcza też, dlatego, że placówki, do których uczęszczają leżą na dwóch krańcach Japonii…
- Wiesz... - Zaczął nieśmiało. - Co tam u ciebie słychać? Dawno cię nie widziałem.
- Eee, jak widzisz nie za dobrze... Moja matka wplątała się w jakieś gówno... i ten koleś chciał żebym ja zastąpiła kasę, którą ona im wisi... Dzięki.
- Nie ma sprawy... Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Porozmawiali jeszcze chwilę o mniej istotnych rzeczach i znaleźli się przed domem panny Scarlet.
- Może wejdziesz?
- Czemu nie.
[...] Usiadł na kanapie i czekał na Erzę, która właśnie robiła im herbatę. Rozejrzał się dookoła. Pokój tworzył niezły klimacik. Bardzo ciemna podłoga oraz beżowe, jasne ściany nieźle się komponowały. Do tego śliczny komplet mebli. Nie brakuje tutaj małych romantycznych ''smaczków'' w postaci luźno porozrzucanych świeczek na stoliku, różnych półkach.
- Jestem.
Usłyszał jej głos. Odwrócił się i oto była, z drewnianą tacką, na której umieszczone były dwa zielone kubki bez uchwytów.
- Dziękuję. - Powiedział kulturalnie, gdy podała mu naczynie z gorącym napojem. Erza natomiast tylko lekko się uśmiechnęła i usiadła obok niego.
- I? Jak tam ci się wiedzie na uczelni?
- Ah, no wiesz. Jest całkiem... okej? To nie to, czego oczekiwałam, ale co ja teraz poradzę... Mówi się trudno. Tylko szkoda, że tak się starałam mieć wysoką średnią, a okazało się, że wcale nie była ona potrzebna...
- Heh, ale przynajmniej masz coś dla siebie. Wiesz...
- Haha, no w sumie masz rację. - Uśmiechnęła się lekko, lecz po chwili spuściła głowę i zaczęła się tępo przyglądać w dno swojego kubka.
- Erza?
- A-a co jeśli... Ten koleś... No wiesz... Niby jestem twardą sztuką, jak to mówią, ale... Nie mam tyle siły, żeby powalić takiego faceta...
- Nie musisz się tym martwić.
Szybko podniosła wzrok i spojrzała na niego zdziwiona.
- Co?
Przymknął na chwilę oczy i zbliżył się do niej.
- Nie opuszczę cię nawet na krok.
Ujął jej podbródek w dłoń i złożył na ustach krótki, lecz pełen miłości, pocałunek. 
- I... tak naprawdę... nigdy nie przestałem cię kochać.

czwartek, 29 stycznia 2015

Nagroda Liebster Blog Award *-*

Po pierwsze... serdecznie dziękuję Akane (klik) za nominację.
Co to Liebster Blog Award? Jest to nagroda, którą dostają bloggerzy za prawilne prowadzenie bloga etc.
 Pytania od Akane-chan:
1. Kiedy masz urodziny?
2.Najlepszy blog, który zdarzyło ci się przeczytać .
3. Ulubione zajęcia.
4. Ulubione anime
5.Wymień wszystkie anime, które obejrzałeś/aś.
6. Ile już prowadzicie swojego bloga (chodzi o nominowanego :D )
7. Ulubiona piosenka.
8. Postać z anime, którą lubisz najbardziej.
9. Kiedy zaczęła się twoja przygoda z anime?
10. Dlaczego postanowiłeś/aś założyć bloga?
11. Jakie jest twoje hobby (prócz blogowania) ?

1. Kiedy masz urodziny?
Dziewiętnasty październik :3
2. Najlepszy blog, który zdarzyło ci się przeczytać
To nie pytanie :^) Ale ok... myślę, że był to blog.... nie zdradzę :3
3. Ulubione zajęcia
Granie w Osu, of course. No i bloggowanie :3 Czasami jeszcze grafika.
4. Ulubione anime
Bleach >.>
5. Wymień wszystkie anime, które obejrzałaś
Za dużo tego. >< Wymienię te, które pamiętam :^)
>Bleach
>Naruto, Naruto Shippuden
>Fairy Tail
>Sankarea
>High School of the Dead
>Sakurasou no pet na kanojo
>Btooom
>Kuroko no Basuke (1,2 i 3 oglądam na bieżąco)
>Tokyo Ghoul
>Tonari no kaibutsu-kun
>Soul Eater
>Soul Eater NOT
>Free!
>SAO
>Kamisama Hajimemashita
>Death Note
>Angel Beats
>Ao no Exorcist
>Boku no Pico (XD)
>Koe de Oshigoto (ponownie, co ja pacze)
 Więcej grzechów nie pamiętam. :D
6.Ile już prowadzicie swojego bloga
W czerwcu rok stuknie :3
7. Ulubiona piosenka
Nano - Nevereverland <3 kocham :3
8. Postać z anime, którą lubisz najbardziej.
Bleach - Toshiro <3
9. Kiedy zaczęła się twoja przygoda z anime?
Dokładnie w 2013, w listopadzie :3
10. Dlaczego postanowiłeś/aś założyć bloga?
Ponieważ miałam już tryliardy blogów, a chciałam mieć w końcu jakiś o tematyce a&m <3
11.Jakie jest twoje hobby (prócz blogowania) ?
Osu <3 Grafikowanie, hejtowanie. :3

Moje pytania:
1. Ile masz lat?
2. Ulubiony film?
3. Ulubiony zespół?
4. Lubisz/tolerujesz homoseksualizm?
5. Grasz w jakieś gry?
6. Ulubiony kolor?
7. Województwo, w którym żyjesz to...?



Nominuję:
1. http://this-is-my-chocolate-life.blogspot.com/
2. http://naruhina-to-jest-to.blogspot.com/
3. http://bakaneni-opowiadania.blogspot.com/
4. http://levyanimestories.blogspot.com/
Nie wiem jakie jeszcze blogi nominować, sooo... There it is.


sobota, 3 stycznia 2015

Znowu info


Siemanko!
Jak wam mijają pierwsze dni w nowym roku? Bo mi bezndziejnie.
Chciałabym życzyć wam wszystkiego, co najlepsze w 2015.
No i mam też garść informacji.
werkoss-to-gupek.blogspot.com. <--- jeśli byście czegoś potrzebowali to zapraszam na tego bloga. Często tam zaglądam. Jeszcze macie jakieś pytania? Mój skype - werkoss1@outlook.com
A jeśli chodzi o nowy rozdział to jest w fazie tworzenia c:

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział I - Gość?

Kolejny dzień zaczął się zupełnie normalnie. Od razu wstałam z łóżka, co było dziwne, bo lubię sobie poleniuchować, i zaczęłam wykonywać moją poranną rutynę. Czyli prysznic, mycie zębów, ubranie się i robienie śniadanka. Dzisiaj postanowiłam zrobić sobie omlet. Akurat tylko jajka zostały w mojej lodówce. Będę musiała wybrać się na zakupy, uff.
Po skończonym posiłku poszłam umyć ręce. Gdy wróciłam stwierdziłam, że wybiorę się do supermarketu, ze względu na brak artykułów spożywczych w moim domu.
Ubrałam się szybko w mój czarny trencz i wysokie również czarne, skórzane kozaki. Następnie chwyciłam niedużą torebkę z ćwiekami i spakowałam do niej kilka rzeczy. Pogłaskałam szybko Azazel'a tłumacząc mu, że niedługo wrócę. Zamknęłam mieszkanie i podeszłam do windy. Kliknęłam okrągły guziczek i zaczęłam grzebać w torebce. Wyciągnęłam czarne słuchawki i podłączyłam je do mojego telefonu. Następnie wybrałam piosenkę i zaczęłam jej słuchać. Westchnęłam cicho i weszłam do windy, która zdążyła już nadjechać. Oparłam się o jedną z jej ścian i przymknęłam oczy, wsłuchując się w słowa piosenki.

Would you mind if I hurt you?
Understand that I need to
Wish that I had other choices
than to harm the one I love

What have you done now!



Od razu przypomniały mi się wszystkie chwile wspólnie spędzone z moim ex. Eren... Ciekawe, co u niego? Cóż... Po tym, co mu zrobiłam raczej nie będzie chciał mnie już nigdy na oczy widzieć. Gdybym była w jego skórze pewnie postąpiłabym tak samo...
Kiedyś, jeszcze w liceum, chodziliśmy ze sobą. Pierwszy raz byłam naprawdę szczęśliwa. Jednak... Później dowiedziałam się, że... Eren musi wyjechać. Tak się tym przejęłam, że wpadłam w depresję. Przestałam jeść, spać. Myślałam tylko o nim, będącym setki kilometrów ode mnie. W dzień jego wyjazdu nawet nie poszłam się pożegnać. A nie widziałam go dwa tygodnie, gdyż od razu po tym jak mi to powiedział, przestałam się do niego odzywać. Tylko siedziałam samotnie w domu i płakałam. Nie chciałam, żeby wyjeżdżał. Myślałam, że Eren i ja... że będziemy na zawsze razem. Szczęśliwi... Że zamieszkamy ze sobą... założymy rodzinę...
Ale nie. Świat jest tak skonstruowany, aby niszczyć nasze nadzieje, marzenia i wplątywać nas w kłopoty.
Następnego dnia po wyjeździe Eren'a zaczęłam głęboko się zastanawiać nad sensem istnienia. Doszłam do wniosku, że ten świat nigdy nie będzie w pełni spełniony w niszczeniu naszych więzi. Jednakże... Gdy mu się przeciwstawimy możemy na chwilę zaznać spokoju. Nie szczęścia, po prostu odpoczniemy od codziennych zmagań z tą nie kończącą się burzą smutków. Mylisz się - usłyszałam w swojej głowie. 
To nie ja się mylę.
To ten świat jest pomylony.

Wyszłam z windy i podążyłam w stronę mojego czarnego samochodu. Wsiadłam do niego i wyciągnęłam słuchawki z uszu. Następnie schowałam je z powrotem do torebki i włączyłam radio. Ściszyłam je, aby nie ogłuchnąć. Ostatnio znowu szalałam. 
Włączyłam silnik i powoli odjechałam z podjazdu. Po dwudziestu minutach dojechałam na miejsce. Wyszłam z samochodu i zamknęłam go. Ruszyłam w stronę wielkiego supermarketu z nikłą ekspresją na twarzy. Naprawdę nie lubię robić zakupów. Wybór, którą czekoladę mam włożyć do koszyka to jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek robiłam.
Chodziłam między regałami szukając działu z pieczywem. O, rany! Jak wielki jest ten market? 
W końcu znalazłam to, czego szukałam. Podeszłam do kilku dużych szafeczek i zabrałam stamtąd kilka, jeszcze ciepłych, bułek. To ostatnia rzecz, którą chciałam zabrać. 
Zapłaciłam za wszystko i wróciłam do samochodu. Zakupy ułożyłam niezbyt schludnie na tylnich siedzeniach. 


Dryń Dryń
Leniwie podniosłam się z kanapy i przeniosłam swój wzrok na stolik do kawy. Mój telefon wibrował.
- Halo? - Odebrałam, ziewając cicho.
- Werkoss? Obudziłem cię? - Zapytał głos w słuchawce. To Ichigo? (Bleach >< dop.aut)
- Ichigo? C-co? Nie... - powiedziałam trochę zaspana. Oczywiście, że mnie obudził. Przecież codziennie o siedemnastej robię sobie półgodzinne drzemki, no...
- Tak, to ja. Więc... Masz teraz gości? - CO?
- Nie... A coś... coś się stało? - Ponownie ziewnęłam. Nie usłyszałam odpowiedzi, lecz dzwonek do drzwi. Nie mówcie, że...
Nie czekając ruszyłam do drzwi. 
- Co ty tutaj robisz?! - Krzyknęłam zdziwiona, ale i również szczęśliwa. 
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - Zapytał, rozchylił ramiona, wiedząc, że zaraz na niego skoczę. 
- Oczywiście, że się cieszę, głupku! - Podbiegłam do niego i objęłam ciasno. Po kilkunastu sekundach puściłam go i uśmiechnęłam się szeroko.
- Wyładniałaś - stwierdził. Speszona odwróciłam wzrok i bladoróżowe smugi przyozdobiły moje policzki.
- No, co ty...



Mychy! XD
Sorry, że tak dawno nie było rozdziału, ale wiecie... uzależniłam się od Osu!, więc... tu sprawa się komplikuje...
Nie obiecuję, że kolejny wpis pojawi się szybko, ale postaram się aby tak było!
Tymczasem, myślę nad założeniem takiego randomowego bloga z wszystkimi animcami, mangami, yaoicami itd. xD nie jestem yaoistką, ale jakoś lubię gei xD (nwm czy dobrze napisałam o.O)
Tak samo mam fazę na vocaloidy,,,
Gakupoooo
Kaitoooo
♥.♥ To tyle z mojej strony... 

sobota, 1 listopada 2014

Saga II - Dla Ciebie Wszystko - Prolog



Od autora:
Akcja rozgrywa się w prawdziwym świecie. W Japonii, w Tokyo. Oczywiście nie studiowałam filologii japońskiej i nie znam się na tym ich życiu codziennym, więc nie bijcie jeśli coś zwalę :<<
Więc... Sądzę, że możemy zaczynać xD  A, i jeszcze - Werkoss ma czarne włosy, niebieskie oczy i niczym jakoś specjalnie się nie wyróżnia xD No i w opowiadaniu (w tej sadze) pojawią się postacie z innych animców :D Np. z Bleach'a, albo z Shingeki no Kyojin :D I mogą się pojawić spojlery! :/


Tokyo, Wieczór


Po raz nie wiadomo już który, wróciłam z pracy. Padnięta oczywiście. Codziennie wychodzę z domu jakoś o szóstej i wracam prawie o północy. Wiem, że sama wybrałam takie życie, a teraz narzekam, ale naprawdę ostatnio zaczynam czuć się coraz gorzej. Myśl o tym, że jutro wcale nie będzie lepsze zaczyna mnie nużyć…
Weszłam do mojego przytulnego mieszkanka i zostałam przywitana przez mojego kotka Azazel’a. Jest ze mną od dawna i jako jedyny niczego ode mnie nie wymaga. No chyba, że jedzenie i zmiany żwirku w kuwecie.
Pogłaskałam pupila po głowie i ściągnęłam kurtkę oraz buty. Następnie podążyłam do łazienki, aby umyć ręce. Potem poszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie kanapki z dżemem oraz zaparzyłam herbatkę earl grey. Moja ulubiona. Gdyby nie ona i mój kot już dawno by mnie tu nie było. Jest w sumie jeszcze kilka powodów, ale nie chce mi się teraz o nich gadać. Już i tak w robocie mnie wykończyli, a nie jestem masochistką, mimo iż moje zachowanie na to wskazuje.
Usiadłam przy blacie na jednym z barowych krzesełek. Chwyciłam mojego iPhone’a i sprawdziłam godzinę. No ładnie… Za dwadzieścia pierwsza. Ciekawe, o której ja pójdę spać?
Na wyświetlaczu mojego telefonu zauważyłam również wiadomość. Kliknęłam w ikonkę koperty i zaczęłam czytać.
Od: Natsu Dragneel
Treść: Werkoss, mieszkasz nadal w Tokyo prawda? Ja za kilka dni właśnie tam się wybieram ze względu na jakieś spotkanie dotyczące mojej firmy… Mogłabyś mnie przenocować?
Od Natsu? O boże! Natsu… Jak dawno się nie widzieliśmy… Ostatni raz widziałam go chyba w zeszłym roku na sylwestrze u Erzy i Jellala… Ciekawe, co u niego…
Chce przenocować? I to u mnie? Hehehehehehehe, nie ma sprawy. Znaczy się… To nie będzie żaden problem.

wtorek, 28 października 2014

Infoooo! :D



Witaaaam.
Znowu se zrobiłam urlop, a co mi tam.
Jednak wracam ze wzdwojoną mocą! XD
I mam też ważną dla was informację.
Mianowicie kończę z fabułą obecną.
W sensie rozpoczynam nową sagę.
Nie będzie miała nic wspólnego z obecną.
Zrobię to w taki sposób, że przeniesiemy się do odległej przyszłości...
W sensie, że już nikt nie zagraża Fiore... (tak pozornie XD)
I dodam tam siebie, a co mi tam! :D
I kolejna informacja:
Jest coś takiego jak np. Natsu x reader.
Reader - Czytelnik
Inaczej są to opowiadania pisane w drugiej osobie (ty).
Możemy się wcielić w dziewczynę naszego ulubionego bohatera, hyh.
Będę coś takiego pisać.
Także możecie zamawiać w zakładce oneshoty.
Oczywiście postacie z Fairy Tail.
Jeśli ktoś z Was oglądał/czytał Bleach'a zapraszam również tutaj.
Jest to KOLEJNY mój blog.
Wkrótce stworzę tam również kartę z oneshotami i będzie można je tam zamawiać.
Tym razem z postaciami z Bleach'a.
To chyba wszystko,
Pozdrawiam!
A i jeszcze jedno:
KOŃCZĘ Z PAIRINGIEM NALU!
OD TERAZ BĘDZIE PARING WERKOSS X NATSU! XDDDD

sobota, 27 września 2014

One Shot - Natsu x Lucy - W ruchu maszyn Part II (ostatni)

Druga część oneshota dedykowanego Lucy Heartfilii. 
Biuro do spraw wewnętrznych, Rzym
 Oboje szli bardzo szybko i zdecydowanie. Musieli dowiedzieć się, gdzie przetrzymują Lucy. Bez niej nic nie będzie takie samo... A zwłaszcza dla Natsu, jej narzeczonego. 
- Gray, jesteś pewien, że zdobędziemy te papiery? - zapytała nagle szkarłatnowłosa kobieta. Idący obok mężczyzna spojrzał na nią surowo, ale nic nie powiedział. Dopiero po chwili się odezwał.
- Tak jak jestem pewny, że Lucy żyje. - rzekł, a w jego słowach nie było słychać ani krzty wahania. Erza od razu się opanowała i mogła zacząć myśleć racjonalnie. 
 Po kilku minutach doszli pod tajemnicze drzwi. Brązowooka przeładowała swój pistolet krótkodystansowy i włożyła do spodni. Musiała go jakoś ubezpieczać. W końcu nie zna tego całego Ayozy. 
Gray nie pukając gwałtownie wszedł do środka. Zastał tam owego Ayozę i jakąś kobietę. Kochanka? Możliwe. 
- Ayoza! Dawaj te dokumenty! - wrzasnął mężczyzna, podchodząc do biurka i opierając się o nie, tak żeby mógł spojrzeć Ayozie w oczy. Ten natomiast tylko prychnął i szepnął coś do tajemniczej kobiety. Ta tylko pokiwała głową i chciała wyjść, lecz Erza zastąpiła jej drogę.
- Nie, nie, nie. Nigdzie nie idziesz paniusiu. - powiedziała groźnie, wyciągając swoją spluwę i przykładając tej nieudacznicy do skroni. - Rusz się, a rozwalę ci łeb. - warknęła. Nieznajoma przełknęła głośno ślinę i zdrętwiała.  
- Gray-senpai, ja naprawdę chciałbym ci je udostępnić, lecz nie mam takiej możliwości. Dobrze wiesz, że panienka Lucy wdała się w szemrane interesy z bandą pana Horakiego. - wyjaśnił arogancko Ayoza krzyżując ręce. 
- Gówno mnie to obchodzi w co się wplątała! Obiecałem zdobyć te dokumenty, więc to zrobię! - powiedział stanowczo Gray. Ayoza tylko westchnął. Następnie przysiadł się do komputera i coś na nim wpisał. Po chwili wydrukował jakiś plik. Wręczył go Gray'owi i uśmiechnął się lekko. Tak swoją drogą był już... nie najmłodszy.
- Tutaj są dokumenty, które przesłał mi pan Hoshigawa, czyli jakiś podwładny pana Horakiego. Jest tutaj adres ich głównej kryjówki i numer telefonu. Jednak te dane są poufne, proszę nie robić sobie nadziei. Niestety, tylko tyle mogę dla państwa zrobić. - skończył. Gray zabrał szybko dokumenty i wybiegł z biura ciągnąc za sobą Erzę. Biegli korytarzem, gdy nagle usłyszeli alarm. Ta głupia szmata zawiadomiła kogoś o ich wizycie. Pewnie powiedziała też o ujawnieniu dokumentów. 
Kolejny zakręt, widzieli już szklane drzwi prowadzące na zewnątrz, lecz w jednej chwili pojawił się przed nimi ochroniarz. Musieli biec, nie mieli czasu na użeranie się z nim. Erza szybko wyciągnęła giwerę i strzeliła niespodziewanemu gościowi prosto między oczy, czym oczyściła im drogę. Wręcz wskoczyli na motor i natychmiast odjechali. Niestety nie wiadomo skąd wzięli się tu żołnierze i zaczęli strzelać. Erza dostała w klatkę piersiową, jednak nie dawała za wygraną, szybko podała Gray'owi swój pistolet, aby ten mógł ich ubezpieczać. Po oddaniu kilka strzałów, było już czysto. Mogli wracać do hotelu. Tak przynajmniej myślał Gray. 
Po piętnastu minutach jazdy, KFC
- Erza zatrzymajmy się tutaj. Muszę obejrzeć te papiery od Ayozy. - poprosił mężczyzna. Szkarłatnowłosa zaparkowała motor na parkingu i odpaliła papierosa. Dzielnie znosiła palący ból w klatce piersiowej. Myślała, że Gray nie zauważy, jednak myliła się. Jej czarna skórzana kurtka przesiąknęła krwią. - Erza! Ty krwawisz! - krzyknął podchodząc do niej bliżej. Odwróciła wzrok.
Mężczyzna ściągnął jej kurtkę i stwierdził, że została postrzelona. Rana wyglądała strasznie. I była bardzo blisko serca. Zaciągnęła się kolejny raz i upadła. Papieros uderzył cicho i mokry od deszczu grunt. - Erza! Jedziemy do lekarza! - postanowił, próbując ją podnieść. Z każdą próbą Erza cierpiała bardziej, co mógł wydedukować po jej krzykach. Dziwne, że nikt z KFC jeszcze tutaj nie przyszedł, ale to i lepiej. 
- G-Gray... Wracaj do Japonii... Juvia na ciebie czeka, Ami r-również... Ja już i tak... Nie ma d-dla mnie ratunku... Musisz odnaleźć Lucy i sprowadzić ją z powrotem... Proszę... I powiedz... Jellal'owi, że... go... koch-... - stało się. Oczy Gray'a zwiększyły się do granic możliwości, aby po chwili wypłynęły z nich pojedyncze łzy. Tylko nie to... Nie Erza... Erza...
- ERZA! - krzyknął pełen goryczy i  rozpaczy. Przecież to jego wina! Czemu od razu nie wymusił tej umowy od Ayozy! Czemu!? Wtedy Erza nie musiała by tutaj przyjeżdżać! Czemu!?

Wschodnie ulice Tokyo, opuszczony budynek.
 Codziennie tutaj stał. Czekał na jej powrót, który na złość nie następował. Czemu? Czyżby coś się stało? Jeśli tak, to jak może pomóc? Czy może pomóc? 
- Kurwa. - bluznął, odpalając już któregoś tam papierosa. Dlaczego nic mu nie powiedziała?! Dlaczego nie poprosiła, aby jechał razem z nią?! - Kurwa. - ponownie przeklął. 
- Oy, oy! Stary, o co ci chodzi, co? - nagle ktoś wszedł do budynku. Był to wysoki blondyn o ciemnych, orzechowych oczach. 
- Shime? Co ty tu robisz? Myślałem, że zadawanie się ze mną przynosi ci wstyd, co? - zakpił niebieskowłosy.
- Pomyślałem, że mogę cię tu spotkać, a mam do ciebie sprawę... - powiedział tajemniczo. - Mam nowy towar. 
- Co? Nie rozumiem. - nie załapał. Shime podszedł do niego i oparł o jego ramię. 
- Złapałem Lucy Heartfilię w swoje sidła. - wyszczerzył się. Jellal spojrzał na niego nieprzytomnie.
- CO!?

Ulica 46, Prefektura Osaka, Japonia
 Od kilku dni nic nie robił. Wolał dać innym wolną rękę, bo wiedział, że tylko on potrafi wszystko zepsuć. Każdy pomaga w odnalezieniu Lucy, a on? Ma to w dupie. Po prostu - wie, że Lucy mu i tak nie wybaczy. Zawsze odkąd pamiętał po powrocie z pracy się z nią kłócił. O byle błahostki, a także o większe rzeczy. Myślał, że ona nic o nim nie wie, a tak naprawdę znała go jak własną kieszeń. Jego zachowanie miała rozpracowane już od dawna. Chciała przestać się z nim tak ''żreć'', lecz nie potrafiła. Myśl, że kiedyś może go stracić nie dawała jej spać, ani normalnie funkcjonować. Stała się figurą woskową. Bez uczuć i marzeń. 
- Cholera. - bluznął, słysząc dzwonek telefonu. Podniósł się leniwie z wygodnego łóżka i ruszył do komody, gdzie leżał dzwoniący przedmiot. Chwycił go i przyłożył do ucha. - Halo?
- Natsu? Wiem, gdzie jest przetrzymywana Lucy. - usłyszał i dostał wręcz gęsiej skórki. 
- Jellal? A skąd ty to... - nie dokończył.
- Po prostu wiem, okej? Pamiętasz Shimę Oharę? - zapytał.
- Tak, jasne. Kiedyś z nim handlowałem. - odpowiedział.
- To on ma Lu. - walnął prosto z mostu.
- Ale jak to?! 
- Od niedawna zaczął się bawić w jakiegoś gangstera i zbiera dziewczyny, żeby zrobić z nich jego dziwki. - poinformował.
- Kuźwa! A wiesz, gdzie dokładnie jest jego kryjówka? 
- Tak... (...)

Stare baraki, półwysep Kyushu
- To tutaj? - szepnął różowowłosy do Jellal'a. 
- Tak. - odpowiedział. Natsu zebrał wszystkich ochroniarzy, jakich tylko mógł i przyszedł tutaj - po nią. 
- Plan jest taki: Wy oczyszczacie zewnętrze, a ja i Jellal skradamy się do środka. Ja lecę po Lu, a Jellal do Shimy, gdy znajdę już Lucy dam wam sygnał do odwrotu, jasne? - wytłumaczył. 
- To do dzieła. - powiedział Jellal. 
- Co tak szepczecie? - zapytał tajemniczy głos. To... Shima! Podsłuchał ich, shit!
- Oy, draniu! To ty porwałeś Lucy!? - wrzasnął Natsu, podnosząc się z kucek.
- A jeśli tak to co? - zakpił. Nie wytrzymał. Dragneel rzucił się na Shimę i zaczął się z nim bić. Walka trwała kilka minut. Jellal rozkazał ochroniarzom oczyścić teren również w środku. A sam został z różowowłosym. 
- Nie daruję ci! Jak mogłeś?! - krzyczał, gdy obezwładnił Oharę i karmił swoimi ciosami. Po chwili, gdy już się wyżył ruszył do baraków. - Zostawiam ci go. - powiedział szybko do Fernandesa.
- No i na co ci był ten twój łachy biznes? - zapytał wzdychając. 
- Pieprz się. - uśmiechnął się sztucznie. 
- Żeby bawić się w mafiozę trzeba mieć głowę na karku, a nie jaja. - stwierdził, kucając przy swoim byłym przyjacielu. 
- Haha, ciekawe co na to twoja dziwka. Sam bawisz się w jakiegoś rozbójnika, a nie umiesz postawić się zwykłej szmacie. - wyznał, kaszląc krwią. Jellal spojrzał na niego z jadem. 
- Pierdol się. - bluznął i rozpłatał mu czaszkę swoją nogą. 

Wnętrze starych baraków
- Panowie, sprawdźcie tamto pomieszczenie, a ja wezmę to. - wskazał Dragneel. Ochroniarze posłusznie wykonali rozkaz, zostawiając go samego. - Lucy?! Gdzie jesteś?! - krzyczał, rozglądając się po obślizgłych korytarzach. Sprawdzał pomieszczenia jedno po drugim, jednak nigdzie nie  widział śladów swej ukochanej. Co teraz? Co jeśli jej naprawdę tutaj nie ma? Jeśli już ją gdzieś sprzedał? Jeśli to okaże się prawdą, zabije się. 
Idąc kolejnym długim korytarzem usłyszał jakieś jęki z pokoju na wprost jego. Przyspieszył i pociągnął za klamkę... Ujrzał leżącą na brudnej podłodze dziewczynę. Miała zakryte oczy, związane nogi, ręce oraz zakryte usta.. Podszedł bliżej niej, żeby zobaczyć twarz. To Lucy!? 
- L-Lucy? - zapytał z niedowierzaniem. Wreszcie ją widzi, wreszcie! Czekał na to całe tygodnie! I teraz to się dzieje! 
Podszedł do niej i kucnął. Uśmiechnięty rozwiązał jej nogi, ręce, ściągnął taśmę przylepioną do jej ust oraz opaskę z oczu. Widział ją. Jej twarz... Tak bardzo mu jej brakowało. 
- Natsu... Nat-su.... - szeptała. Badając jego twarz opuszkami palców. Jakby pierwszy raz go widziała. - Zmieniłeś się... Jesteś uśmiechnięty... 
- Lucy... - przytulił ją najmocniej jak potrafił. Nie protestowała, ale też nie odwzajemniła uścisku. 
- Wyjdziemy stąd? Źle się czuję. - powiedziała bez ogródek. 
- Oczywiście kochanie... Wyjdziemy, zabiorę się do do... - nie dokończył, ponieważ został brutalnie dźgnięty nożem w brzuch. Powoli upadł, a Lucy mogła zobaczyć oprawcę. To Ayoza! Co on tu robi!? 
- No proszę, proszę, kogo my tu mamy... Natsu Dragneel nie w swoim garniturku? Co za zmiana. 
- A-ayoza... - powiedział ostatkiem sił i stracił przytomność.
- Heartfilia wstań. - rozkazał blondynce, która zszokowana widokiem rannego Dragneela, uklękła.
- Natsu... On nie-nie... żyje? 

Dwa dni później
Sprawa z porwaniem Lucy całkowicie się wyjaśniła. Wszyscy wiedzą, że Erza oraz Natsu nie żyją. Nie którzy nie potrafią się z tym pogodzić i zamknęli się w sobie. Najtrudniej było chyba Jellal'owi i Lucy, którzy utracili swoich ukochanych.
Ta historia tylko utwierdza nas w przekonaniu, że miłość jest ślepa. Otóż Natsu powoli tracił nadzieję, ale przebłyski uśmiechu jego kochanej blondynki pomagały mu się podnosić. A upadł już nie jeden raz.
Erza również nie miała lekko w życiu. Zawsze starała się być dobra dla innych, lecz jej osobowość i mocny temperament na to nie pozwalały. Gorzej - sprawiły, że jej czas dobiegł końca. 
Dzisiaj na ich pogrzebie pamiętamy o najważniejszych słowach i najważniejszych czynach. Natsu Dragneel, prezes firmy SunningCars poległ w walce o miłość. Poległ w walce, która miała pomóc mu się zmienić. Lecz... Poległ.
Erza Scarlet, lekkoduch nie martwiący się absolutnie niczym, oprócz swoimi bliskimi. Zgubę przyniosła jej odwaga. 
Wszyscy będziemy pamiętać, że nie zginęli na marne. 



Uff!
Nareszcie. Obyło się bez trzeciej części. Hura.
Dzisiaj jestem taka smętna, więc postanowiłam wpleść tutaj troszkę dużo dramatu. Mam nadzieję, że się nie gniewacie, że zabiłam kilku bohaterów. Heh.
Proszę was o komentarze, opinie i znak, że tu jesteście. Dla mnie.
Matane!