wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział I - Gość?

Kolejny dzień zaczął się zupełnie normalnie. Od razu wstałam z łóżka, co było dziwne, bo lubię sobie poleniuchować, i zaczęłam wykonywać moją poranną rutynę. Czyli prysznic, mycie zębów, ubranie się i robienie śniadanka. Dzisiaj postanowiłam zrobić sobie omlet. Akurat tylko jajka zostały w mojej lodówce. Będę musiała wybrać się na zakupy, uff.
Po skończonym posiłku poszłam umyć ręce. Gdy wróciłam stwierdziłam, że wybiorę się do supermarketu, ze względu na brak artykułów spożywczych w moim domu.
Ubrałam się szybko w mój czarny trencz i wysokie również czarne, skórzane kozaki. Następnie chwyciłam niedużą torebkę z ćwiekami i spakowałam do niej kilka rzeczy. Pogłaskałam szybko Azazel'a tłumacząc mu, że niedługo wrócę. Zamknęłam mieszkanie i podeszłam do windy. Kliknęłam okrągły guziczek i zaczęłam grzebać w torebce. Wyciągnęłam czarne słuchawki i podłączyłam je do mojego telefonu. Następnie wybrałam piosenkę i zaczęłam jej słuchać. Westchnęłam cicho i weszłam do windy, która zdążyła już nadjechać. Oparłam się o jedną z jej ścian i przymknęłam oczy, wsłuchując się w słowa piosenki.

Would you mind if I hurt you?
Understand that I need to
Wish that I had other choices
than to harm the one I love

What have you done now!



Od razu przypomniały mi się wszystkie chwile wspólnie spędzone z moim ex. Eren... Ciekawe, co u niego? Cóż... Po tym, co mu zrobiłam raczej nie będzie chciał mnie już nigdy na oczy widzieć. Gdybym była w jego skórze pewnie postąpiłabym tak samo...
Kiedyś, jeszcze w liceum, chodziliśmy ze sobą. Pierwszy raz byłam naprawdę szczęśliwa. Jednak... Później dowiedziałam się, że... Eren musi wyjechać. Tak się tym przejęłam, że wpadłam w depresję. Przestałam jeść, spać. Myślałam tylko o nim, będącym setki kilometrów ode mnie. W dzień jego wyjazdu nawet nie poszłam się pożegnać. A nie widziałam go dwa tygodnie, gdyż od razu po tym jak mi to powiedział, przestałam się do niego odzywać. Tylko siedziałam samotnie w domu i płakałam. Nie chciałam, żeby wyjeżdżał. Myślałam, że Eren i ja... że będziemy na zawsze razem. Szczęśliwi... Że zamieszkamy ze sobą... założymy rodzinę...
Ale nie. Świat jest tak skonstruowany, aby niszczyć nasze nadzieje, marzenia i wplątywać nas w kłopoty.
Następnego dnia po wyjeździe Eren'a zaczęłam głęboko się zastanawiać nad sensem istnienia. Doszłam do wniosku, że ten świat nigdy nie będzie w pełni spełniony w niszczeniu naszych więzi. Jednakże... Gdy mu się przeciwstawimy możemy na chwilę zaznać spokoju. Nie szczęścia, po prostu odpoczniemy od codziennych zmagań z tą nie kończącą się burzą smutków. Mylisz się - usłyszałam w swojej głowie. 
To nie ja się mylę.
To ten świat jest pomylony.

Wyszłam z windy i podążyłam w stronę mojego czarnego samochodu. Wsiadłam do niego i wyciągnęłam słuchawki z uszu. Następnie schowałam je z powrotem do torebki i włączyłam radio. Ściszyłam je, aby nie ogłuchnąć. Ostatnio znowu szalałam. 
Włączyłam silnik i powoli odjechałam z podjazdu. Po dwudziestu minutach dojechałam na miejsce. Wyszłam z samochodu i zamknęłam go. Ruszyłam w stronę wielkiego supermarketu z nikłą ekspresją na twarzy. Naprawdę nie lubię robić zakupów. Wybór, którą czekoladę mam włożyć do koszyka to jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek robiłam.
Chodziłam między regałami szukając działu z pieczywem. O, rany! Jak wielki jest ten market? 
W końcu znalazłam to, czego szukałam. Podeszłam do kilku dużych szafeczek i zabrałam stamtąd kilka, jeszcze ciepłych, bułek. To ostatnia rzecz, którą chciałam zabrać. 
Zapłaciłam za wszystko i wróciłam do samochodu. Zakupy ułożyłam niezbyt schludnie na tylnich siedzeniach. 


Dryń Dryń
Leniwie podniosłam się z kanapy i przeniosłam swój wzrok na stolik do kawy. Mój telefon wibrował.
- Halo? - Odebrałam, ziewając cicho.
- Werkoss? Obudziłem cię? - Zapytał głos w słuchawce. To Ichigo? (Bleach >< dop.aut)
- Ichigo? C-co? Nie... - powiedziałam trochę zaspana. Oczywiście, że mnie obudził. Przecież codziennie o siedemnastej robię sobie półgodzinne drzemki, no...
- Tak, to ja. Więc... Masz teraz gości? - CO?
- Nie... A coś... coś się stało? - Ponownie ziewnęłam. Nie usłyszałam odpowiedzi, lecz dzwonek do drzwi. Nie mówcie, że...
Nie czekając ruszyłam do drzwi. 
- Co ty tutaj robisz?! - Krzyknęłam zdziwiona, ale i również szczęśliwa. 
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - Zapytał, rozchylił ramiona, wiedząc, że zaraz na niego skoczę. 
- Oczywiście, że się cieszę, głupku! - Podbiegłam do niego i objęłam ciasno. Po kilkunastu sekundach puściłam go i uśmiechnęłam się szeroko.
- Wyładniałaś - stwierdził. Speszona odwróciłam wzrok i bladoróżowe smugi przyozdobiły moje policzki.
- No, co ty...



Mychy! XD
Sorry, że tak dawno nie było rozdziału, ale wiecie... uzależniłam się od Osu!, więc... tu sprawa się komplikuje...
Nie obiecuję, że kolejny wpis pojawi się szybko, ale postaram się aby tak było!
Tymczasem, myślę nad założeniem takiego randomowego bloga z wszystkimi animcami, mangami, yaoicami itd. xD nie jestem yaoistką, ale jakoś lubię gei xD (nwm czy dobrze napisałam o.O)
Tak samo mam fazę na vocaloidy,,,
Gakupoooo
Kaitoooo
♥.♥ To tyle z mojej strony... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz