środa, 16 lipca 2014

Saga I - Droga na szczyt - Chapter VI

Natsu
Crocus, Dworzec kolejowy
- Natsu... Natsu! - ten oto krzyk sprawił, że odzyskałem przytomność. Czasami Lucy mogłaby być trochę delikatniejsza.
- Co? Przecież już wstaję! - odpowiedziałem i podniosłem się z siedzenia. Spojrzałem na stojącą już w przejściu blondynkę i westchnąłem. - Gdzie jest Happy?
- Wyszedł już. A ja czekałam na ciebie... - powiedziała trochę przerażająco. Przeszły mnie zimne dreszcze.
- Ahaa, rozumiem. Chodźmy już, bo zaczyna mi się robić niedobrze. - ostrzegłem. Dziewczyna mi przytaknęła i wyszliśmy. Wzrokiem odnaleźliśmy Exceeda i ruszyliśmy do posiadłości zleceniodawcy.
Parę chwil później 
- To tutaj? - zapytałem.
- Tak. Przynajmniej mam nadzieję. Moja orientacja w terenie nigdy nie była ponadprzeciętna. - zaśmialiśmy się.
- Lucy, chyba coś ci się pomyliło. Przecież ty zawsze byłaś poniżej przeciętnej. - dodał niebieski kotek. Blondynka zaczęła się nerwowo trząść. Zrobiłem krok do tyłu. Strasznie chciało mi się śmiać, ale nie znam jej umiejętności po tylu latach i wolę nie ryzykować.
- Po co to powiedziałeś? - szepnąłem w stronę niebieskiej istotki. Happy jednak nie zamierzał odpowiadać.
- Ty durny kocie! - krzyknęła blondynka i kopnęła towarzysza do najbliższego śmietnika.
- Aye! - zasalutował w locie. Zacząłem się tarzać ze śmiechu.
- O, widzę, że już państwo przybyli. - powiedziała jakaś... hmm... gosposia?
- T-tak. - jąkała się Lucy. Westchnąłem i poszedłem po młodego Exceeda. Leżał w śmietniku i coś do siebie mamrotał. Pewnie uderzył się w głowę.
- Natsu! Spójrz, ile tutaj rybek! - krzyknął bawiąc się rybimi szkieletami. Oy, oy... Chyba serio mocno się walnął. Nie zwracając uwagi na jego sprzeciwy, wyciągnąłem go ze śmieci i wróciłem do Lucy. Właśnie wchodziła z nieznajomą do środka tego ogromnego domostwa. Poszedłem w jej ślady i po chwili znajdowałem się w wielkim holu z pozłacanymi meblami. Kobieta zaprowadziła nas do jakiegoś gabinetu i odeszła gdzieś.
- Witajcie, magowie Fairy Tail. - przywitał się dosyć wysoki blondyn. - Usiądźcie. - rozkazał. Spełniliśmy jego prośbę i zaczęliśmy rozmowę o zleceniu.
- Z tego, co wiemy ze zgłoszenia, mamy pana przeeskortować do Hargeonu,  prawda? - zapytała blondynka.
- Tak. Musicie również wiedzieć, że biorę ze sobą moje dwie córki. - powiedział.
- C-córki? - jąkała się Lucy. - A ile mają lat?
- Shoga ma dziewięć lat, natomiast Serall osiemnaście.
- Rozumiem. - zamyśliła się. Lucy jest jakaś dziwna.
- Tak, czy inaczej, waszym głównym celem jest ochranianie nas z ukrycia.
- Ha? Nie było o tym mowy w zgłoszeniu. - palnąłem.
- Myślałem, że to nie będzie problem dla magów takiej silnej gildii jak wasza. W sumie, to co trudnego w atakowaniu z ukrycia? - zapytał. Napuszyłem policzki i zamilkłem.
- A kiedy ruszamy? - zagaiła blondynka.
- Cóż... Myślałem, że nikt nie podejmie się tego zlecenia, więc udostępniłem je trochę wcześniej... No, a skoro już tutaj jesteście, to zaczekacie jedną noc. Wyruszamy jutro o dziesiątej. - poinformował nas i przyzwał do siebie pokojówkę.
- Myra pokaże wam pokój. - wspomniana osoba wyprowadziła nas z gabinetu oraz zaprowadziła pod jakieś drzwi.
- Tutaj będzie pański pokój. - rzekła w naszą stronę i po chwili odeszła, tylko w sobie znanym kierunku. Spojrzałem niepewnie na blondynkę.
- Co? - zapytała.
- A co jeśli będzie jedno łóżko? - spojrzałem na nią ostrożnie.
- To się podzielimy! - zaśmiała się. - To był żart... Ja biorę łóżko, ty możesz spać w wannie.
- To niesprawiedliwe! - oburzyłem się i tupnąłem nogą.
- Życie jest niesprawiedliwe... - mruknęła i cmoknęła mnie w policzek, gdy wchodziła do pokoju. Od razu pognałem za nią. Happy również. Weszliśmy do pomieszczenia i uderzył w nas kojący zapach kaszmiru płynący z łazienki. Moje dotychczas dzikie i ożywione oczy były zamglone. Okazało się, że Lucy poszła wziąć kąpiel. Nie macie pojęcia jak mnie kusiło, żeby tam do niej wejść!  (Do łazienki, zboczuszki.)
Głęboko westchnąłem i przymknąłem drzwi do łazienki. Blondynka chyba specjalnie ich nie zamknęła.
- Ale Lucy jest wredna. - powiedział bezwstydnie Happy.
- Tak, masz rację... Happy! - krzyknąłem do kotka, ponieważ wpadłem na niecny plan, buahahaha!
- Co?! - podekscytował się mój towarzysz. Podszedłem z demonicznym wyrazem twarzy do wazonu.
- Postawimy to na drzwiach i jak Lucy wyjdzie to obleje się wodą. - szepnąłem.
- Aye sir! - rzekł kotek i odebrał mi szklane naczynie. Ostrożnie umieścił je na łuku i zadowolony opadł na podłogę.
- Dobra robota, Happy! - zaśmiałem się i przybiłem piątkę z kotełkiem.

Lucy
 Co ten Natsu sobie myśli? Czy on chce spać ze mną w jednym łóżku? Chyba go powaliło! Nigdy n-nie, nie chciałabym, nie chciałabym... ee... Nie ważne! Może i bym chciała, ale to inna sprawa!
 Zanurzyłam się pod wodę zirytowana swoimi refleksjami. Przecież on wcale nie powiedział, że chce ze mną dzielić łóżko! Jestem głupia! Sama sobie to dopowiedziałam, żeby zrobić z niego jakiegoś napaleńca! A może ja właśnie chciałabym, aby on pokazał  mi choć trochę tego swojego ognia... Nie! W jakim kierunku to zmierza?! Wychodzę z tej wanny, bo zaraz zwariuję. Chyba mi na głowę coś pada, jak wchodzę do wrzątku. Głęboko westchnęłam i podniosłam się. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się do siebie. Odwróciłam się i chwyciłam ręcznik. Zaczęłam się nim szybko wycierać, a gdy chciałam sięgnąć po moją piżamę doznałam szoku. Zapomniałam ją zabrać! Chyba za bardzo się spieszyłam...
 Spojrzałam na swoje nagie ciało w lustrze, cała zarumieniona tym, że będę musiała wyjść w samym ręczniku do Salamandra! Potrząsnęłam energicznie głową i wpadłam na lepszy pomysł. Zamiast ryzykować mogę przecież jego zawołać, aby mi przyniósł, nie? Jestem genialna! Ponownie chwyciłam kremowy ręcznik i szczelnie, naprawdę szczelnie się nim otuliłam. Przełknęłam głośno ślinę.
- Natsu! P-przyniósłbyś mi piżamę?! - zapytałam odważnie, mimo iż w środku płonęłam ze wstydu. Usłyszałam jak otwiera mój podręczny bagaż. Po chwili usłyszałam jego i Happiego śmiech. Co oni tam znaleźli?! Aż się boję pomyśleć...
- Lucy, a majtki w różowe owieczki też chcesz?! - zawołał najwyraźniej tarzając się po podłodze ze śmiechu. Uff, dzięki bogu... To tylko majtki... CO!?
- N-nie! Znajdź tam... taką... eee... Cz-czerwoną sukienkę, jasne!? - wrzasnęłam. Zapomniałam zupełnie o tym, że zabrałam akurat ''tę'' koszulę nocną. Jeszcze bardziej się zarumieniłam. Usłyszałam jego kroki i cichy chichot. Otworzył drzwi i chciał coś powiedzieć, jednak nie wiem skąd, spadł na niego wazon z wodą. Wybuchłam głośnym śmiechem, a Happy stał z kamienną twarzą. Po chwili również zaczął się śmiać.
- Zapomniałem! No, trudno! Ta pułapka nie jest dobra dla ludzi ze sklerozą. - powiedział do siebie. Pewnie na mnie to zastawili... Ale jakoś zła nie jestem! Pewnie dlatego, że to on za mnie oberwał, haha!
- Natsu? Masz tę piżamę? - zapytałam zniecierpliwiona. Nadal stałam tu w ręczniku.
- Co? A, taak. - lekko zarumieniony podał mi strój. Mruknęłam ciche ''dzięki'' i ponownie zniknęłam we wnętrzu łazienki.


Yo!
Jak widzicie dodałam dzisiaj. Jestem bardzo hojna, oj bardzo.
Kolorowych snów.

PS. PROSZĘ KOMENTUJCIE, BO NIE WIEM ILE OSÓB TO CZYTA :/

5 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle genialny! :D Nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny ,mam takie same majtki jak Lucy :O Mogłabyś napisać kiedy będzie następny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Trudno powiedzieć ;) Pewnie jutro dodam, ale nie obiecuję! :) Zapraszam również do zamawiania kolejnych one shotów. :)

      Usuń
  3. Tak to zaczniemy od rozdziału, którego nie czytałam (chyba)....
    Boże, Yay~! Nalu!!!
    L: A ty znowu piszczysz!
    No bo Nal-
    L: *zatyka jej buzie* Nie drzyj twarzy okej?
    Okej. No, a wyobraźnia Lucy widzę że pracuje i to na wysokich obrotach! X3 Zajebisty rozdział i lecę dalej nadrabiać! Bye!

    OdpowiedzUsuń