sobota, 28 czerwca 2014

Saga I - Droga na szczyt - Chapter II

Lucy
 Mamy już opracowany plan. Dowiedziałam się, że chłopaki mają tzw. ''Drugie Źródło''. Z tego co wiem, opaski na naszych nogach blokują tylko przepływ magii z pierwszego, więc nie powinno być problemu z używaniem magii z drugiego. Nasz plan jest następujący - rozwalić kraty i po kolei uwolnić wszystkie gildie. Oczywiście, oprócz mrocznych, hehe. Tak nawiasem mówiąc... Sting i Rogue to bardzo fajni goście. Może... Rogue jest tylko ee... mało towarzyski. Opowiedzieliśmy sobie krótko o naszym życiu i dowiedziałam się, że smoczy zabójcy mają nawet własne koty! Super! Też chcę kota! Wiem, że nie jestem smoczym zabójcą, ale... ale... chcę kota! Dobra... Do rzeczy. Trzeba rozpocząć nasz plan!
- Gotowi? - zapytałam.
- Jasne! Dawaj mi tu tych bezczelnych, chamskich, debilnych (...) rycerzy! -  krzyknął Sting po czym wraz z Roguem rozwalił kraty. Mogliśmy spokojnie wyjść. Akurat  coś mi się przypomniało.
- Mmm.. Chłopaki? - spytałam cicho.
- Tak? - zapytał blondyn, a jego przyjaciel tylko na mnie spojrzał. Rany, co za typ.
- Skoro możecie używać drugiego źródła to... dlaczego nie rozwaliliście tych zakichanych opasek blokujących pierwsze?! - ryknęłam. Chyba troszkę za głośno... Upsik?
-  Ej! To świetny pomysł! - powiedział Sting. - Rogue dajesz! - oczywiście natychmiast je zniszczyli.
- HEJ! A JA?! - wrzasnęłam, gdy zaczęli oboje biec w kierunku innych cel. - Ja tutaj zaraz zejdę... - westchnęłam głęboko i pobiegłam za nimi. Dotarliśmy do jakiejś celi, która była większa od naszej i było w niej sporo magów. Brunet rozciągnął kraty, więc mogliśmy wejść do środka. Nie wiadomo czemu, wszyscy byli nieprzytomni. Sądząc po znakach jakie mieli na sobie, byli z... Fairy Tail! Zaczęliśmy podchodzić do każdego z nich i lekko potrząsać. Po chwili wszyscy się obudzili i pytali co się stało. Gdy już sobie wszystko wytłumaczyliśmy rozdzieliliśmy się i uwalnialiśmy kolejnych magów. Sting i Rogue każdego pozbawili dziwnej obrączki blokującej magię. Po uwolnieniu wszystkich gildii przyszedł czas, aby wydostać się z tego więzienia. Oczywiście wymaga to precyzji, dokładnego planu... Niestety jest tutaj mało osób, które wydają się mądre... Jest jedna niebieskowłosa dziewczyna, która wygląda dosyć znajomo... Poproszę ją o pomoc.
- Hej... Jak ci na imię? - zapytałam.
- Jestem Levy MacGarden. A ty? - przedstawiła się.
- A ja  Lucy Heartfilia. - uścisnęłyśmy sobie dłonie.
- Lucy, naprawdę jesteśmy wdzięczni za ratunek.  Gdyby nie wy, moglibyśmy nigdy stąd nie wyjść. Poza tym... czego chciałaś? - zaśmiała się.
- Musimy opracować plan, strategię, taktykę, cokolwiek dzięki czemu uda nam się stąd spokojnie czmychnąć. - poprosiłam. - A jako, iż wydajesz mi się najmądrzejszą osobą, która tutaj obecnie jest to...
- Rozumiem. Oczywiście! Razem stworzymy taktykę wróżko-...eee? Do jakiej gildii należysz? - zadała pytanie. Trochę posmutniałam.
- Ja... Nie należę do żadnej gildii, lecz mam marzenie. - rzekłam. Levy wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem. Niczym w obrazek.
- Mam nadzieję, że je poznam. - uśmiechnęła się, a mnie zaszkliły się oczy. Dziewczyna widząc to przytuliła mnie lekko do siebie. Dziwnie się czuję... Tak ciepło... w środku i... wydaje mi się, że ją znam, lecz nie mogę sobie przypomnieć skąd...
- Lucy. Nie martw się. Nie trać nadziei. Lada moment ujrzysz na nowo niebo, gwiazdy nocą i ogółem cały świat.  Wystarczy, że nie będziesz tracić nadziei, a droga do szczęścia stanie dla ciebie otworem. - dzięki tym słowom trochę się uspokoiłam. Właśnie tacy są magowie Fairy Tail?
- Levy... Jesteś może pisarką? To było naprawdę śliczne. - zaśmiałam się.
- Nie, nie jestem. - zawtórowała mi. - Ale kocham czytać książki.
- Więc jako pierwsza przeczytasz moją. - uśmiechnęłyśmy się.
- Oczywiście! - po tej krótkiej rozmowie i mojej chwili słabości wzięłyśmy się za tworzenie planu.

Natsu
 Siedzimy na obrzeżach Magnolii już dwa dni... Niestety nikogo znajomego lub z naszej gildii nie spotkaliśmy... Może oni...? Nie, Natsu! Nie trać nadziei... Ale... Jeśli niczego nie zrobimy, to czekanie się nigdy nie skończy.
 Gwałtownie wstałem i zwróciłem się do Erzy.
- Nie mogę dłużej czekać. Idę ich ratować. - powiedziałem twardo i ruszyłem w drogę do pałacu Ery.



Wiem, taki krótki, ale chciałam go szybko dodać ; )
Mam już wiele planów, co do rozwoju akcji, więc nie będzie opierniczania podczas wakacji, moi mili :3
Życzę miłych tak btw. :)

1 komentarz:

  1. Taa Natsu jak zwykle leci-
    Laxus: Leci?
    Czemu ty się tego zawsze czepiasz?!
    Laxus: Bo nudzi mi się.
    Fajnie. Teraz dokończę POPRAWNIE Natsu jak zwykle IDZIE ratować bez planu.
    Laxus: A co myślałaś, że wymyśli jakiś plan?
    On i plan? Ten związek nie ma przyszłości!
    Laxus: No.
    Dobra nie wiedziałam, że Sting i Rouge mają drugie źródło!
    Laxus: Ja też nie.
    To my le-
    Laxus: *kaszle*
    IDZIEMY czytać następny~!
    Bye, bye~!
    Malinq & Laxus

    OdpowiedzUsuń