piątek, 4 lipca 2014

Saga I - Droga na szczyt - Chapter IV

Lucy
  Z pomocą wszystkich magów Fairy Tail udało nam się pokonać strażników i bezpiecznie wrócić do budynku gildii. Wow! Jeszcze nigdy tutaj nie byłam... Już przy samym wejściu do gildii czuć tę ''woń przyjaźni''.
 Usiadłam przy barze i zamyśliłam się... Bardzo się cieszę, że wreszcie odnalazłam Natsu, ale coś mi tutaj nie gra... W końcu... Era nigdy nie angażowała się w różne projekty, jak już to księżniczka Fiore, Hisui... Heh, pamiętam, przy Eclipse było zamieszania... Jednak wszystko wróciło do wody, tak... Na szczęście...
- Podać coś do picia? - zapytała urodziwa białowłosa i uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i powiedziałam:
- Jeśli mogłabyś to kufel piwa poproszę. - nieznajoma przytaknęła i zniknęła za barem, tworząc trunek. Głęboko westchnęłam i rozejrzałam się po gildii. Natknęłam się na rozmarzony wzrok różowowłosego, który właśnie się do mnie przysiadł.
- Lucy - zaczął śmiertelnie poważnym tonem. - Dołącz. - rzekł. Ja siedziałam otępiała... Co? Czy on właśnie zaproponował mi współpracę w gildii? Chciałabym, tak bardzo chciałabym dołączyć, ale... Żal mi Stinga i Rogue'a. Tak... To prawda. Chciałabym, żeby byli szczęśliwi w swoim wymarzonym miejscu pracy, żeby radość i szczęście z bycia magiem nie zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Naprawdę ich polubiłam i nie życzę im źle.
 Uśmiechnęłam się do chłopaka i wstałam.
- Dobra. - powiedziałam. - Ale... Idziesz ze mną na pierwszą misję. - podałam warunek.
- Tak, jasne... Oczywiście Happy też, nie? - zapytał.
- Oczywiście. - uśmiechnęliśmy się.
Jakiś czas później...
Po kilku wypitych piwach zaczęłam czuć się trochę śpiąca... Myślałam nad tym, żeby już spadać do domu, ale Cana (którą poznałam dwadzieścia minut temu) ciągle dawała mi do picia różne trunki. W końcu przyszedł jakiś rudowłosy, dobrze zbudowany mężczyzna i odciągnął ode mnie brunetkę. Westchnęłam, już któryś tam raz tego dnia i zaczęłam zmierzać do wyjścia, lecz... Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Happiego z oczami szczeniaczka, co jest dziwne, bo jest kotem.
- Lucy... Natsu zjadł mi wszystkie rybki. - mruknął. CO!?
- Jak to?! Gdzie on jest już ja mu pokażę! - krzyknęłam. Kotek wskoczył mi na ramię i wiernie dopingował w szukaniu Salamandra. - NATSU!
- Tak? Nyaaaaan~ - usłyszałam i gwałtownie się odwróciłam. Za mną stał, a raczej siedział na podłodze wiśniowowłosy charakterystycznie liżący swoją dłoń, no i oczywiście z kocimi uszkami. Wyglądał tak słooodko, ale nie powiem mu tego. W końcu zjadł wszystkie rybki Happiemu! Tak przy okazji... Również był wstawiony.
- Jutro przed misją idziemy do sklepu po rybki! - warknęłam.
- Haaaaaai. - przeciągnął. Chyba nie zrozumiał. Jak ja go zaraz palnę... Na moim czole zaczęła niebezpiecznie pulsować żyłka.
- Dobra, w każdym innym razie, ja się zbieram. Dobranoc! - krzyknęłam do wszystkich członków gildii i wyszłam. Od kilku minut zaczęłam mieć dziwne wrażenie... Jakby ktoś mnie śledził. Odwróciłam się gwałtownie.
- Kto tam jest?! Wyłazić! - nagle zza rogu wybiegli Rogue i Sting. Gamonie, debile! - Czemu za mną łazicie o tej porze? Chcecie mnie wystraszyć na śmierć?!
- Oy... Spokojnie. - zaśmiał się blondyn. - Przenocujesz nas? - zapytał bez ogródek.
- Eh,  niech wam będzie. Ale ja się kąpię pierwsza! - powiedziałam stanowczo.
 Przez resztę drogi gawędziliśmy o Fairy Tail i o miłej atmosferze tam panującej. Nawet Rogue się czasami odezwał. Widziałam jak w budynku taksował wzrokiem Gajeela. Czyżby ich coś łączyło? Tak jeszcze wspomnę, bo pewnie nie wiecie (na pewno nie wiecie) niektórzy członkowie Fairy Tail nie są mi obcy, ponieważ czasami się spotykaliśmy, gdy podróżowałam z Natsu. Raz, gdy byliśmy w Crocus spotkaliśmy Gajeela, Levy-chan i Lily'ego. Wykonaliśmy razem jedną misję, a potem się rozdzieliliśmy. Szkoda, bo naprawdę dogadywałam się z Levy... Dzisiaj jednak nie było jej w gildii... Przynajmniej nie widziałam jej...
 Ale wracając do rzeczywistości... Doszliśmy już do mojego mieszkania. Otworzyłam drzwi i wpuściłam gości przodem. Gdy tylko zobaczyłam ten bajzel to... aż we mnie zawrzało! Zapomniałam posprzątać!
- Bardzo was przepraszam za ten bałagan, ale wiecie... - zakłopotałam się. Spojrzeli na mnie z politowaniem i uśmiechnęli się. OBOJE. Rogue też. Wow!
- Spokojnie, my w naszym starym mieszkaniu mieliśmy nawet gorzej. - wyjaśnił Sting. Ale ze mnie idiotka! Nawet nie zauważyłam jak dwa kotki zaczęły skakać po moim łóżku... No, tak! Wspominali mi o nich w więzieniu. Nie wiem, skąd oni je wytrzasnęli, ale ok.
- Lucy, może idź się wykąpać. A my tutaj trochę uprzątniemy. - zaproponował Rogue. Jednak nie jest taki wredny jak się wydawał, ale i tak co!?
- Chyba nie myślicie, że wam pozwolę, hm? Moi goście nie będą sprzątać mojego bajzlu. To wy idźcie się wykąpać, nie wiem... Razem, czy osobno. - zaśmiałam się. Oboje się trochę wkurzyli, ale nic nie powiedzieli tylko śmiali się ze mną. Pierwszy poszedł Sting, a Rogue pomógł mi posprzątać, choć prosiłam, aby tego nie robił. Uparciuch jeden, haha.
Po skończonej robocie usiedliśmy na moim łóżku wraz z kotkami.
- Rogue? – spytałam. Chłopak skierował na mnie swoje czarne (albo czerwone xD nie jestem pewna jakie on ma te gały xD dop.aut) tęczówki. – Dlaczego wydajesz się taki… zamknięty?
- Hm… Ja wcale nie jestem zamknięty, po prostu… Czasami mam takie dni… Ciche, w których wolę się nie odzywać.  – odpowiedział. Przytaknęłam… Nie chciałam go zamęczać pytaniami, ale to jedno musiałam zadać.
- Co chcesz do jedzenia? – podążyłam do kuchni.
- Dziękuję za gościnę, ale zjadłem w gildii. – uśmiechnął się lekko.
- LUCY! – usłyszeliśmy krzyk Stinga z łazienki. – KTÓREGO RĘCZNIKA MOGĘ UŻYĆ?!
Podbiegłam szybko pod drzwi łazienki i powiedziałam:
- Wszystkie są czyste, więc wybierz sobie i nie krzycz tak głośno, bo jest pierwsza w nocy, debilu. – oznajmiłam. Wróciłam do Stinga, a ten płakał ze śmiechu, z resztą koty tak samo.
- Jak macie na imię? – zapytałam Exceedów.
- Ja jestem Lector. – powiedział jeden.
- Fro też tak myśli! – powtórzył drugi. Aaaaaaa, okeeeeeej.
- Lector trzyma się ze Stingiem, a Fro ze mną. – wyjaśnił mi Rogue.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, aż wybiegł Sting z łazienki. Wyglądał na przerażonego i… był w samym ręczniku. Na dodatek miał do założony również na klatę. Ciekawie, nie powiem.
Chłopak biegał chwilkę w kółko, a potem skoczył mi na ramiona.
- Lucy! Nie sprzątasz tutaj! – krzyknął nie wiadomo skąd. Spojrzałam na niego pytająco. – W łazience chodzi pająk, no!
- Ja go załatwię! – wrzasnął czerwony Przewyższający, aktywując skrzydła i wlatując do wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Po chwili również wyleciał niczym strzała i zaczął latać w kółko. Po chwili dołączył do niego Sting. CO TO MA BYĆ, JA SIĘ PYTAM?! Ostatni raz zapraszam ich do siebie… Ahh… Kami-sama ratuj.

Następny dzień…
Juvia
 Przyszłam dzisiaj do gildii nieco wcześniej niż zwykle, aby uniknąć skradania się przed strażnikami patrolującymi miasto. Tak, nadal szukają magów. Chyba nie wiedzą, że im uciekliśmy. Może, to i lepiej? Sądzę, że tak. Jednak i tak musimy to załatwić z Radą Magiczną. Przecież nikt z nas nie zamierza żyć w takiej Magnolii, w takim Fiore…
 Postanowiłam, że wybiorę się samotnie na misję. Dla odstresowania. Podeszłam bliżej tablicy ze zgłoszeniami i zaczęłam się zastanawiać, które wybrać. Tylko jedno było w miarę łatwe i wykonalne. Polegało na pozbyciu się złośliwego gangu, jednak… Może powinnam zabrać kogoś ze sobą?

Cześć.
Wiem, dzisiaj nie miało być rozdziału, ale dorwałam u cioci laptopa :P
 Buahaha. Nie wiem, czy ma to sens, ale ok… Idę oglądać fillery FT, bo już nie mam co robić. Hyhy. A wy możecie mnie poprawiać w komentarzach, jeśli jest coś źle. Na to czekam. Więc… Chcę dużo komentarzy pod tym postem! J Pozdrowienia :3


4 komentarze:

  1. Cześć ! ^*^
    Tak na początek, to znalazłam trochę błędów >.< Tak wiem, troszkę się czepiam, ale wydaję mi się, że warto je tu napisać, aby ich nie powtarzać :)
    1. Jednak wszystko wróciło do wody (Nie powinno być ''Jednak wszystko wróciło do normy'' :D ?)
    2. - LUCY! – usłyszeliśmy krzyk Stinga z łazienki. – KTÓREGO RĘCZNIKA MOGĘ UŻYĆ?! a później Wróciłam do Stinga, a ten płakał ze śmiechu, z resztą koty tak samo. ( Sting się teleportuje ! Z łazienki do pokoju ^*^ ! Tutaj nie muszę niczego konkretnego pisać, już sama wiesz o co chodzi :D )
    Wydaję mi się, że we wszystkim po prostu się pomyliłaś, albo byłaś bardzo roztargniona, bo to nie są literówki tylko zupełnie różne słowa xD
    Ale to wszystko nie sprawiło, że rozdział był gorszy czy gorzej się go czytało :)
    Bardzo mi się on podobał a najbardziej spodobała mi się akcja w domu Lucy :D No i na koniec, mam cichą nadzieję, że Juvia nie weźmie na misję Graya >.< Będzie za bardzo pairingowo, ale napiszesz tak jak wymyśliłaś :)
    Pozdrawiam i czekam na następny c: !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o ten pierwszy błąd to jestem niewinna :D Word zmienia mi wyrazy, skurczybyk jeden. :D
      Ten drugi to... wgl nie wiem skąd się tam wziął xDDD Pewnie dlatego, że myślę Rogue piszę Sting. Bądź bardziej wolę pisać imię Sting niż Rogue. :3 Dziękuję za szczerą opinię i komentarz. :***

      Usuń
  2. Kiedy następny rozdział :( nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń