niedziela, 21 września 2014

Saga I - Droga na Szczyt - Chapter VII Part II (ostatni)




Juvia
 Od kilku dni leżę w domu i nic nie robię. Już mnie to nudzi. Chciałabym wrócić do gildii, do przyjaciół jednak niesamowity i nieustający ból w prawej kostce mi to utrudnia. Obiecałam Lyonowi, że pójdę z tym do jakiegoś lekarza, albo chociaż do medyka, lecz jakoś nie umiem się nawet podnieść. Czuję, że to coś poważnego... I nie podoba mi się to. A jeśli chodzi o moje ramię to... miejsce naznaczone tym dziwnym iksem nie chce się goić... Co gorsza, nie umiem zmyć tego badziewia!
 Pierdyliard razy próbowałam się podnieść, ale nie przynosiło efektu. Cóż, może gdy spróbuję pierdyliard-pierwszy to się uda? Zaraz zobaczymy.
 Nie czekając dłużej delikatnie i powoli podniosłam się na łokciach. Uniosłam bolącą kostkę i przeniosłam ją akuratnie na ocieplaną posadzkę. Trochę kosztowała, heh. Następnie usiadłam na łóżku i chwyciłam za dwie kule stojące obok niego. Głośno syknęłam próbując wstać z posłania, gdyż poczułam palący ból na nadgarstku oraz szyi. Myślałam, że rany się zagoiły, a tutaj proszę! Taka niespodzianka.
Gdy już się ustabilizowałam, przeszłam podpierając się o kule do łazienki. Tam spojrzałam w lustro i zachłysnęłam się własną śliną. Moja skroń obficie krwawiła podobnie jak łuk brwiowy. Gwałtownie i z przyzwyczajenia ruszyłam na nogach w stronę naściennej apteczki, zapominając o bolącej kostce. Przewróciłam się, a ból stał się jeszcze bardziej nachalny. Zemdlałam.

Lucy
 Siedząc już parę godzin w pociągu zaczęłam rozmyślać o jakiś dziwnych rzeczach. Co by było gdyby Natsu zaczął się z kimś spotykać? Hm... Na przykład z Mirą, albo z Lisanną. Cóż, to by było... ciekawe. Nie wyobrażam sobie tego, ale zaczyna mi się głupawka. To zły znak. Natsu jest zbyt mazgajowaty do związków. No, ale ma już te osiemnaście lat... Coś mi tutaj nie pasuje... Ciekawe co robił przez ten cały czas, gdy mnie nie było przy nim... Żałuję tego, że wtedy... Tak łatwo się poddałam... To nie daje mi spokojnie spać, od kiedy spotkaliśmy się w więzieniu... Za kratami... Tym razem to on był uwięziony, a ja mogłam go wypuścić, lub kazać błagać o wybaczenie...
 Niepostrzeżenie z moich oczu wyciekło kilka słonych łez. Chłopak leżący na moich kolanach już dawno nie spał. Od kilku minut obserwował moją twarz z niebywałym spokojem. Odwróciłam się szybko w stronę okna, żeby uniknąć konfrontacji, mimo tego... Ona i tak nadeszła.
 Natsu podniósł się z moich kolan i wstał. Uklęknął naprzeciw i skierował moją twarz  na wprost jego.
- Lucy. Czy ostatnio stało się coś o czym powinienem wiedzieć? - zadał proste pytanie. A na jego dźwięk w mojej podświadomości pojawiły się mocne przebłyski ostatnich dni... Moja rozmowa z Rogue'm, popijawa w gildii, powrót do Magnolii, porwanie na plaży... Wszystko wróciło. Zaczęło mi się kręcić w głowie, ale starałam się to przetrzymać, wiedząc, że on jest obok i nie może zobaczyć chociaż jednej mojej słabości. Muszę być w jego oczach idealna. Taka jaką zawsze starałeś się mnie wykreować... Prawda, tato? - Lucy, odpowiedz. - ponaglił mnie, widząc jak się ociągam. Pokiwałam gwałtownie głową i zwróciłam całą uwagę na jego twarz, na jego zmartwione spojrzenie...
- Ja-ja... Już wiem, kto mnie porwał. - wyszeptałam finezyjnie. Różowowłosy podniósł się i wrócił na moje kolana. Zaczęłam się bawić jego wiśniowymi kosmykami włosów.
- Kto? - spytał cicho. Wiedział, ze wspomnienia z tamtego okresu czasu są bolesne.
- To był mężczyzna, miał jakąś mafię, czy c-coś... Jego żona pomogła mi uciec, zaprzyjaźniłyśmy się. Podobno ten zbir bił ją, a gdy zaszła w oczekiwaną ciążę, dokonał aborcji, bez jej zgody. Umarła.  Usłyszałam o tym od jakiegoś dziennikarza w mieście... Ta jego mafia... Nikt z nimi nie zadziera...- zawiesiłam się na chwilę, starając się przypomnieć sobie najmniejsze szczegóły. Spuściłam głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Podniósł rękę i pogłaskał mnie delikatnie po policzku. Mogłam mówić dalej. - Po porwaniu uwięził mnie w jakiejś kunsztownej sypialni. Siedziałam tam kilka minut, a potem przyszedł j-jakiś koleś i o-on... - zacisnęłam ręce. - Pobił mnie i... Powiedział, że mają jakiś plan, żeby zniszczyć radę... Że to oni za kilka tygodni będą rządzić całym Fiore... Ten k-koleś nazywał się... - po wypowiedzeniu tego imienia, Natsu gwałtownie podniósł się i spojrzał na mnie poważnie. Jego oczy były maksymalnie rozszerzone... Najwyraźniej już o nim słyszał... Bałam się.
Po kilku sekundach nie wytrzymałam. Musiałam to zrobić. Zerwałam się i przytuliłam do niego. Pomogło.


To już ostatni part, czyli drugi. Domyślam się, że ktoś może pomyślał, że chodzi o ostatni chapter, ale nieeeeee.
Nie zrobiłabym wam tego. :)
Dziękuję za komentarze pod one shotem, I liczę również na nie tutaj! :D
Pozdrowionka!

4 komentarze:

  1. Znam to uczuci jak ktoś nie chce Ci zrobić szablon... takie smutne jest wtedy... a wgl. na większości blogów nie pamiętam sagi jak leciała XD
    J: Bo po piwie nie pamiętasz!
    Cicho! Z Caną się lepiej pije niż z tobą!
    J: CO POWIEDZIAŁAŚ?!
    CICHO!
    Ekhem... a więc wracając do tematu to jak dla mnie w 3 osobie lepiej są opowiadania niż w 1 ale zaczęłaś więc skończ. W II sadze spróbuj w 3 osobie dobrzem?
    /)^.^(\ (\ ^.^ (\ /)^.^(\ /) ^.^ /) /)^.^(\ (\ ^.^ (\ /)^.^(\ /) ^.^ /)
    *LE CARAMELLDANSENl*
    Huehue! Ale i tak ładnie napisane... A TY DO ŁANSZOTÓW :c: ( i może zamów u mnie bo pustki są tylko :c )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oke! Zamówię, ale daj linka ;-;
      Nad tą trzecią osobą to się zastanowię...

      Usuń
    2. Masz już napisane a rozdziału mi się nie chce bo nie ma dżemigu ;w; wyjawię Ci jedno
      - Erza mordercą będzie - mówi szeptem - ale nikomu nie mów bo upierdolę łeb.

      Usuń
  2. No wiesz co...! W takich momentach kończyć?! Muszę iść szybko czytać! Muszę chcę wiedzieć co dalej i kto to był! A ten znak Juvii to jakaś pieczęć lub coś tak mi się wydaje... Dobra idę dalej czytać!

    OdpowiedzUsuń